czwartek, 31 grudnia 2015

Niedziela dla włosów, farba Garnier, Yerba Mate i słoik szczęścia

Heeej!

Dawno tu nie zaglądałam. A nadszedł już czas na ostatni w tym roku wpis. Tylko wiecie, to nie będzie żaden bilans minionych miesięcy. Nie ulegam wszędobylskiej presji, która każe nam rozliczać się ze zrealizowanych postanowień na rok 2015 i wymyślać już nowe na 2016. Może z małym wyjątkiem... Zrobię sobie swój słoik szczęścia. Domyślacie się już o co chodzi?:) 

Przygotowujemy sobie jakiś ładny, duży słoik i karteczki. Począwszy od 1 stycznia, codziennie, zapisujemy pod koniec dnia co nas zachwyciło, rozbawiło, wywołało uśmiech na twarzy. Sama myśl o posiadaniu takiego słoika mnie cieszy:D
                                                                     ***

26 grudnia pojawiła się w mojej głowie myśl o zostaniu ponownie brunetką. Brązowe włosy miałam niecałe dwa lata temu. Na rudy zmieniłam, kiedy kolor zaczął się wypłukiwać, a odrosty stały się niemal cynamonowe. I właśnie te odrosty podobały mi się bardziej niż ciemna część włosów. Zamarzył mi się więc taki kolor na całych włosów. A teraz znów powroty, do tego co było kiedyś;) Nadal pozostaję miłośniczką rudości, ale marzy mi się burza długich, kręconych rudych włosów. Natomiast obecnie mam krótkie i bardziej proste włosy. Stwierdziłam, że do takich bardziej pasuje brąz. Dużo osób, na czele z moją mamą, twierdzi że korzystniej wyglądam właśnie w tym kolorze.

Przedstawiam Wam moje włosy kilka dni przed farbowaniem.

wtorek, 29 grudnia 2015

Niedziela dla włosów: oszukane PEH z laminowaniem


Cześć! 

Święta, święta i po świętach! Po jedzeniu też, ale to najwyższy czas, żeby to świąteczne obżarstwo już się skończyło :D W moim przypadku jego brak przejawia się tym, że dziś rano na śniadanie zamiast kawałka ciasta pochłonęłam zapomnianą na ponad tydzień owsiankę z kiwi. Powiem Wam, że już w okolicach drugiego dnia świąt miałam ochotę na zwykłą zupę pomidorową, albo jak zawsze na krupnik.

Kto obserwował Insta, ten wie, że w święta nie próżnowałam i odkąd wróciłam z Krakowa do domu, siedziałam @wkuchni :D Ale to nie wszystko. Chcąc nie chcąc, przy okazji przygotowywania wszelkich świątecznych dobroci trochę podjadałam. Niestety to popularne coś co „pójdzie w cycki” poszło gdzie indziej. Biedne boczki. Ale w myśl wszelkich akcji promocyjnych w sklepach, po Nowym Roku wracam do życia „w miarę lekkiego i zdrowego” (hyhy).

Jak zwykle wstęp dłuższy niż konkretny post. 
Dzisiaj przychodzę do Was z NDW (swoją drogą ostatnią w tym roku), która odbyła się planowo. 
Co tym razem wylądowało na włosach? 
Padło na prowizoryczne PEH.



Co to znaczy prowizoryczne? Czy da się zrobić prowizoryczną pielęgnację? 
Chyba się udało, choć z efektów nie byłam do końca zadowolona.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Piernikowy zawrót głowy!

Cześć!

Czy Wam też Boże Narodzenie kojarzy się z piernikami? Z zapachem cynamonu, korzennych przypraw i złotym kolorem miodu? Mnie tak. Przecież na żadne inne święta nie pieczemy i nie dekorujemy pierników. 



Ogólnie sceptycznie podchodzę do wszystkich akcji promocyjnych w sklepach, szczególnie teraz, kiedy właściciele stają na głowie by przyciągnąć klientów. Jest jednak atrakcja, która mi się podoba. Piernikowa chatka i ozdabianie ciastek przez dzieciaki. Nieważne czy to dla celów marketingowych, czy nie. Ważne, że taka akcja to forma rozwijania kreatywności, a przy tym niemała frajda dla maluchów.

niedziela, 20 grudnia 2015

Włosowy misz - masz !


Cześć wszystkim!

Dzisiaj będzie wszystkiego po troszkę. NDW też się pojawi, ale niestety bez zdjęć. Będą za to inne(na końcu), co by tak nudno nie było. Chętnych zapraszam do zabrania z kuchni kubka z herbatą i przeczytania. W dzisiejszym poście znajdziecie: trochę niedzieli, która została sobotą (a może sobotą, która została niedzielą?), trochę tamtej niedzieli i trochę moich grzechów

Przed weekendem wróciłam do domu. Nie zabierałam ze sobą żadnych kosmetyków. Liczyłam, że jakiś włosowy arsenał się powiększy, ale niestety. Na półce w łazience stanęła tylko rumiankowa Barwa. Dlatego z braku laku, na głowie wylądowała mieszanka misz - maszowa tzw. coś z niczego. Włosy po ostatnich moich wybrykach, o których napiszę potem, potrzebują konkretnego nawilżenia i natłuszczenia. Postanowiłam im to zapewnić w maksymalnej ilości. Podobny, ale jednak prostszy zestaw pojawił się już w tym poście.

Aktualną NDW musiałam wykonać w sobotę, bo dzisiaj nie było mnie cały dzień w domu i nie wyrobiłabym się z maskowaniem i turbanowaniem. Zainspirowana postem u Włosopasjatki postanowiłam, że na moją maskę składać się będzie:

…wszystko co miałam pod ręką ! :D

niedziela, 13 grudnia 2015

O BHD słów kilka - Jak Ania przestraszyłaby wilka!

Hej!

Nadrabiam zaległości i wpadam dzisiaj na bloga z zapowiedzianym postem o BedHerDeju. Niedziela pojawi się pewnie "na dniach", nie wiem z jakimi efektami bo skusiłam się na olej kokosowy, którego moje włosy kiedyś bardzo nie lubiły. Mam nadzieje, że coś się zmieniło. Ale o tym przy następnej NDW, bo olej jeszcze na/ już we włosach. :)



Czy BadHairDay coś Wam mówi? Mnie tak. Pamiętacie jak przy okazji ostatniego mojego postu pisałam Wam, że doświadczyłam takiego, że Szopen po koncercie by się nie powstydził takiej fryzury? Kto jest ciekawy..

sobota, 12 grudnia 2015

Idealne zimową porą- domowe ciasteczka z dżemem


Witajcie serdecznie!

Wyjątkowo przychodzę dzisiaj do Was z przepisem, ale nie na żadne domowe mazidło do włosów, a ciasteczka. Akcja pieczenia tych słodkości ruszyła u mnie tydzień temu. Miałam odwiedzić moją przyjaciółkę i pomyślałam, że to tak miło przyjść z czymś własnym, zrobionym prosto z serca. Padło na kruche ciasteczka. Przepis znaleziony w internecie okazał się strzałem w dziesiątkę.

Przedstawiam Wam więc przepis i od razu radzę zrobić podwójną porcję ciasta. Ja żałuję, że nie zrobiłam potrójnej;)
Przepis znalazłam celowo bez jajek, bo moja przyjaciółka ich nie je.


  • 1 i 3/4 szkl. mąki pszennej
  • 125 g margaryny lub masła ( ja użyłam masła)
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 1/2 szkl. śmietany 18% lub 12%
  • 2 łyżki cukru pudru
  • dowolny dżem, cukier puder do posypania, cynamon

Przechodzimy więc do zagniatania. Mąkę przesiewamy na stolnicę, siekamy z masłem. Dodajemy pozostałe suche składniki oraz śmietanę i zagniatamy. Pamiętam, że musiałam dodać jeszcze odrobinę więcej śmietany, żeby ciasto dobrze się połączyło. Trzeba po prostu wyczuć, czy brakuje mąki czy śmietany. Naszą własnoręcznie zagniecioną kulę ciasta wrzucamy do foliowej torebki i zostawiamy w lodówce na pół godziny. Po tym czasie przystępujemy do najlepszego- wycinanie ciasteczek;) W końcu miałam szansę wykorzystać moje foremki.
Do wycinania z powodzeniem sprawdzi się też szklanka;)




Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni i przygotowujemy sobie blaszki do pieczenia. Najlepiej wyłożyć je papierem do pieczenia, bo niektóre dżemy bywają złośliwe ( przynajmniej moje) i lubią się rozpuszczać i brudzić blachę. Wierzcie mi, czyszczenie blachy z takiego rozpuszczonego i upieczonego dżemu nie jest przyjemne.

Wycięte ciasteczka układamy na blaszce i nakładamy na nie dżem. Cynamonowi maniacy, tacy jak ja, mogą je dodatkowo posypać cynamonem:D Ciasteczka pieczemy 10-15 minut do zrumienienia. 

Potem tylko z dumą patrzymy na nasze piękne ciasteczka;)






Efekty pracy to uwieczniona na powyższych zdjęciach masa ciasteczek oraz uśmiech na twarzach częstowanych:) Słodkości te okazały się na tyle dobre, że robiłam je dwukrotnie. Za pierwszym razem zrobiłam też suche, ale jednak wersja z dżemem wygrywa. Robiłam z truskawkowym, jagodowym i powidłami śliwkowymi. Najlepsze okazały się z dżemem truskawkowym. Ciastka zapakowałam sobie w sobotę do koleżanki, zostawiając część domownikom.

W niedzielę rano po ciastkach nie było już prawie śladu. Mój brat zastał jedynie dwa suche ciasteczka i ze smutkiem w głosie zapytał "a nie ma juz tych z dżemem?''. Wiecie, to było takie miłe:) Okazało się później, że to mój tata w nocy wyjadł te ciastka, bo tak mu smakowały z mlekiem;) Tak więc akcja pieczenia ruszyła następnego dnia na nowo. 



Aż sobie zrobiłam ochotę na coś słodkiego. Na szczęście mam pod ręką pierniki, tylko że takie kupione. Szkoda, że nie posiadam w Krakowie piekarnika, nie ma to jednak jak domowe słodkości. 

Mam nadzieję, że skusicie się na takie ciasteczka :)

Pozdrawiam ciepło,

Shirley













wtorek, 1 grudnia 2015

Niedziela dla włosów: spirulinowy zamach, ryżowy zachwyt, miodowa piana!


Witamy Was serdecznie!

Przychodzimy do Was w poweekendowych nastrojach. Też tak macie, że początek tygodnia, to czas kiedy poziom chęci do wszelkich aktywności jest bliski zeru? Pozostaje jedynie cieszyć się przyjemnie spędzonym weekendem. Przynajmniej tak było w naszym przypadku, może z wyjątkiem jednego momentu grozyyy, ale o tym za chwilkę;)

Wspólne plany zaczęły się już w sobotę po południu. Wybrałyśmy się na krakowskie MediaTory - galę wręczania studenckich nagród dziennikarskich, ho ho ho:D Była okazja do zrobienia mocniejszego make-upu i pokombinowania czegoś z włosami, założenia na siebie perskiego dywanu...spokojnie - mowa tu jedynie o swetrze Ani w taki piękny wzór :D (Hej! tu Ania: wtrącę się: mój sweterek mam krótko, a już darzę go miłością nieograniczoną i wieczną, mogę mieć takich miliony.  Poza tym, chcę krótko zapowiedzieć, że z racji tego, że post jest podwójny, to to co jest na granatowo, to jakieś moje dopowiedzonka ;))

Wieczorem przeniosłyśmy się do mieszkania, jadłyśmy domowy alzacki Flammkuchen i piłyśmy grzane wino z goździkami, cynamonem, imbirem i pomarańczą, mniam. Dużoo grzanego wina i długie rozmowy w kuchni, a jakże! Coś chyba przy podgrzewaniu wina nie wyszło i alkohol sobie z niego uciekł, taką mamy teorię;)

Mimo ploteczek mniejszych i większych, zaplanowałyśmy NDW już w nocy.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...