Witajcie!
Ostatnio trudno mi się zebrać, żeby napisać cokolwiek. Doskonale o tym wiecie z poprzedniego wpisu i częstotliwości postów na blogu. Niezły paradoks. Jako przyszła dziennikarka (ha ha) nawet na chwilę nie powinnam odstępować od klawiatury czy notatnika. W pierwszym przypadku robię to notorycznie. Na rzecz spędzania czasu #wkuchni, czego dowodem gulgul pod koniec wpisu. Mam nadzieję, że dotrwacie! :)
Często rezygnuję z komputera, jednak z notatnika - wcale. Towarzyszy mi 24 godziny na dobę. To mój drugi mózg. Przenośny Seagate, albo inny dysk, który jest w stanie pomieścić terabajty myśli. To uzależnienie od notesu staje się coraz bardziej zauważalne przez otoczenie.