niedziela, 8 listopada 2015

Niedziela dla włosów: wodorosty, wodorosty wszędzie!

Hej! 

Z pomysłem na niedzielę z użyciem dzisiejszej bohaterki nosiłam się już chyba od wakacji. Od kiedy w Lidlu kupiłam saszetkę z nurtującym mnie od bardzo dawna zielonym proszkiem, nie mogłam się doczekać kiedy go przetestuje. Oczywiście pewnie większość z Was już odgadła, że mowa o SPIRULINIE

Kiedy w sklepie na półce, wcale nie z kosmetykami, ani nie w koszach promocyjnych, tylko gdzieś w dziale spożywczym, zobaczyłam elegancką białą saszetkę z nazwą podskoczyłam, sprawdziłam cenę i pytającym wzrokiem popatrzyłam w stronę taty. Wiedział już chyba co się święci bo usłyszałam tylko „Noo weź sobie”. Wiedział, że kiedyś w Biedronce przegapiłam saszetki z algami i od tamtej pory w sklepach wypatruję czegoś podobnego. Jednak spirulina w Lidlu była całkiem niespodziewana i niewyczekiwana. Gdy szliśmy do kasy, tata dodał (chyba z nadzieją, że to jednak nie na włosy) „Na co ci to?” Wydałam z siebie chyba charakterystyczne dla mnie „hue hue hue” i wszystko było wiadomo.

Spirulina prędzej czy później trafi na włosy. 

Stało się to zdecydowanie później. Musiało minąć dwa miesiące, ale to za sprawą dość błahą. Zapach, to było coś, co mnie skutecznie od spiruliny odstręczało. Nie miałam wcześniej pojęcia, że to tak ohydnie pachnie. Czytałam nie raz, ale z doświadczenia stwierdziłam, że dla każdego zapach to kwestia indywidualna. Nie tym razem. 
Przesypałam proszek z saszetki do pudełeczka po kremie i zostawiłam w łazience. 
Kiedy już w Krakowie rozmawiałam z mamą przez telefon, zapytałam czy przypadkiem tego nie ruszała. Nie bardzo wiedziała, o jaki słoiczek chodzi i zapytała co w nim jest.
Powiedziałam prawdę - mała bomba biologiczna, bardzo sypka i śmierdząca
Mama po chwili pauzy, wręcz ze stoickim spokojem zapytała tylko dlaczego trzymam takie rzeczy w łazience. Ciekawość nie zwyciężyła i mama nie otworzyła słoiczka. Jednak mnie niemałą radość sprawiało raczenie domowników tym zapachem. Kiedy "przy okazji" podłożyłam ją Młodemu pod nos, nie był zachwycony. Podobnie P. i mama, która nawet nie chciała tego powąchać.

Dzisiaj postanowiłam utrzeć nosa śmierdzącemu wodorostowi, który zresztą nazywany jest mlekiem Matki Ziemi. A to ze względu na wysokie stężenie rzadkiego kwasu gamma-linolenowego, którego działanie ma korzystny wpływ na nasz organizm. Oprócz tego w spirulinie znajdziemy białko, a właściwie mega zawartośc białka. To powinno zainteresować tych, którzy nie jedzą lub nie przepadają za mięskiem. W spirulinie jest ok trzy razy więcej białka niż właśnie w mięsie
Spirulinę można zatem spożywać z jedzeniem np. blendując w smoothie. Do celów kosmetycznych także nadaje się idealnie. Ponoć jako maseczka ma zbawienny wpływ na cerę. A użyta do włosów, prostuje, dociąża odżywia i wspomaga walkę z wypadaniem włosów. 

Chyba właśnie to  zmotywowało mnie dziś do nie tylko otworzenia „bombowego” słoiczka ale i przetestowania zawartości. 
Niestety zaczęłam późno i wszystkie zdjęcia są zrobione w sztucznym świetle. Jakość też pozostawia wiele do życzenia, ale zostawiłam w domu aparat i w Krakowie do zdjęć służy mi tylko telefon ;)

Punkt pierwszy: podkład
Mam na myśli mgiełkę, którą też zrobiłam inaczej niż zwykle: do butelki z atomizerem wlałam: 
  • ostudzoną słodką herbatę
  •  dwie pompki olejku Alterra „Brzoza i pomarańcza”
  • 4 krople gliceryny

Tą mieszankę trzymałam na włosach ok. pół godziny

Punkt drugi: maska 
Do miseczki trafiły: 
  • ok. trzy łyżki świeżo kupionej odżywki Isana 
  • tyle samo żółtej kauflandowej odżywki 
  •  łyżka odżywki Joanna Naturia „Miód i cytryna”
  • łyżeczka mąki ziemniaczanej (z racji tego, że dwie ostatnie odżywki mają lejącą konsystencję)
  • łyżeczka spiruliny – jako gwóźdź programu 
Miksturę rozmieszałam, nałożyłam na zwilżone mgiełką włosy na ok. pół godziny. Maskę zmyłam płynem Facelle i na końcówki nałożyłam jeszcze odrobinę odżywki Avokado i Karite (w obawie przed przesuszem na końcówkach).



Spirulinowa maź wcale nie wyszła tak bardzo zielona jak się obawiałam ;)

Moje włosy jak widać wręcz wypiły maskę, także nie ubrudziłam nią nawet za bardzo czoła

Uwagi:
Dla blondynek: spirulina na pewno nie zmienia koloru
Dla lubiących porządek: wcale nie brudzi łazienki, ani ubrań
I najważniejsze: NIE JEST WYCZUWALNA :)

Efekty:
Niestety zdjęcia nie oddają do końca tego co udało mi się, albo czego nie udało uzyskać..
Przy spłukiwaniu maski spirulinowej włosy były bardzo miękkie, końcówki również. Włosy podczas schnięcia (co dziwne) nie puszyły się jak zawsze (czyli bardzo). Myślałam, że czeka mnie efekt wow, ale to chyba jednak nie to. Włosy mimo, że były jeszcze trochę wilgotne zakręciłam w koczka i chwilkę odczekałam, rozczesałam. Odrosty są bardzo błyszczące, sypkie. Przednie krótsze partie chyba za bardzo dociążone. A końcówki mimo serum silkonowego zbyt lekkie, pewnie wina proteinek ;) 

po rozwinięciu koczka, nie ułożyły się w fale, widać, że są bardziej rozprostowane




W każdym razie nie zrażam się i po spirulinę sięgnę jeszcze nie raz. Postaram się jeszcze jutro zrobić zdjęcia w świetle dziennym. Do jutra też moje włosięta odpoczną, doschną i będę widziała bardziej miarodajny rezultat zmagań ze śmierdzącym wodorostem. :)

A Wam jak minęła niedziela?
Używałyście kiedyś do czegoś spiruliny? Jestem ciekawa wszelkich konfiguracji, jedzeniowych, kosmetycznych i włosowych :)

Pozdrawiam Was cieplutko!

PS. Zdjęcie z rana, już w normalnym, dziennym świetle. Włosy dzisiaj są dość sztywne, miła odmiana, bo nie jest to taka "druciana" sztywność, tylko na tyle elastyczna, że nadaje włosom objętości. Jednak końcówki zostały latające. Nocny koczek nie przyczynił się do powstania jakichś nieregularnych odkształceń jak to było w przypadku Equilibry i jej proteinek (link do postu).



/Ania

22 komentarze:

  1. Masz piękne włosy :) ja nigdy nie stosowałam spiruliny, ale dobrze wiedzieć że nie barwi blond włosów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Za mną chodziła już od daawna, jednak cena pełnowymiarowego opakowania trochę mnie odstraszała. Potem ten zapach.. ale na szczęście już wiem, że nie zostaje na włosach. Tak jak kolor, o który też się trochę obawiałam :) wizja wżartych we włosy brudnozielonych plam zdecydowanie mnie nie zachęcała :D

      Usuń
  2. Bardzo fajny pomysł, ja ostatnio usłyszałam historię, gdzie starsza już pani, około 70-cio letnia miała poziom nawilżenia cery okolo 60 , gdzie u mnie wacha się w przedziale 32-34, własnie dzięki spirulinie - dodawała ją co noc do kremu. Nie wiem jak wytrzymywała zapach ale efekt powala, konsultantka która robiła pomiar specjalnym urządzeniem aż nie mogła uwierzyć i zrobiła test 3 razy :) Ciekawe czy na włosach dłuższe stosowanie też tak dobrze by wpłynęło na nawilżenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łał, faktycznie niezła historia :) I kolejny dowód na to, że można a nawet powinno się uczyć od starszych. Ciekawa jestem jaki jest poziom nawilżenia mojej cery, bo szczerze mówiąć nie dbam o nią jakoś specjalnie ;)
      A z włosami, właśnie chciałabym wypróbować. Taka maska spirulinowa raz w tygodniu, żeby nie przeproteinować, czemu nie :)

      Usuń
  3. Jeszcze nie stosowałam spiruliny, ale jakoś mnie nie ciągnie do tego. A Twoje włosy wyglądają pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście patrząc na to jak wygląda, pachnie i nie wiedząc za bardzo jaki efekt da na włosach, nie dziwię się :) Sama, tuż po zakupie nie byłam przekonana, ale nie byłabym sobą, gdybym w końcu nie spróbowała:)
      Dziękuję za miłe słowa :*

      Usuń
  4. Cudne włosy! Jakie zdrowe i geste :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Wiadomo, jeszcze sporo im brakuje, ale idę do przodu :D Ta gęstość to tylko optyczny efekt usztywnienia, w rzeczywistości nie jest ich tak dużo, a szkoda :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dzisiaj próbuje spiruline :-D

      Usuń
    2. Super! Zdaj relację koniecznie jak wyszło :D
      U mnie w weekend miała wylądować na twarzy, ale nie mogłam się powstrzymać i już w czwartek ją nałożyłam. Zrobię to jeszcze ze dwa razy i może przygotuje kolejny wpis :)

      Usuń
  6. Włosy przepięknie wyglądają, takie gęste i zdrowe;) a spiruliny nie stosowałam nigdy a patrząc na efekt chętnie bym się skusiła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) choć tak jak pisałam wcześniej, włosy lepiej wyszły na zdjęciu niż wyglądały w rzeczywistości :D Ale spirulinę polecam jako nowe doświadczenie! a nuż coś dobrego z tego wyjdzie :)
      Polecam jeszcze bardziej, jeśli włoski potrzebują odżywienia. Mam wrażenie, że moje się nią konkretnie najadły ( jakkolwiek dziwnie to brzmi:D )

      Usuń
  7. Właśnie ten zapach zawsze mnie powstrzymuje... Efekt godny pozazdroszczenia! Bardzo mi się podobają Twoje włosy...w takich chwilach bardzo żałuję, że nie pasuje mi blond...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się go bałam, dopóki nie poczułam, że znika w towarzystwie innych kosmetyków. Przynajmniej w tym zestawie, zobaczymy jak będzie w innych konfiguracjach :D
      Dziękuję :* Mnie właśnie kusiło ostatnio, żeby złapać za szamponetkę i sprawdzić, czy dałoby się wyrównać odrost. Ale po takich miłych słowach, nie będę może póki co kombinować :)
      A co do dopasowania koloru, całkowicie Cie rozumiem. Teraz jak tak wracam myślami do swojego blondu sprzed ponaad roku, widzę, że od nasady raczej nie pasował. Może gdybym zrobiła wtedy jakieś fajne ombre, to zaspokoiłabym potrzebę rozjaśniania całości.. no cóż :D mądry Polak po szkodzie, jak to się mówi :))

      Usuń
  8. Wooow - widać, że są jedwabiste i cudne w dotyku :)
    Ja też kiedyś dodawałam spiruliny do masek na włosy, ale jakoś od tego odeszłam i spirulina wędruje teraz tylko na twarz ;] Zapominam jednak o mące ziemniaczanej w przecież wielkie cuda potrafi z kudłami zrobić :) Dzięki za przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja własnie dziś myślałam o masce ze spiruliny na twarz, ale tę wariację zostawię na weekend :D A jak nakładasz tego wodorosta na twarz? Mieszasz po prostu z wodą, czy dodajesz jeszcze jakieś specyfiki? :)
      A mąka ziemniaczana, taak, zdecydowanie potrafi zdziałać cuda, ja używam jej też do twarzy zamiast pudru, super się sprawdza :)
      Pozdrowionka :)

      Usuń

Jesteśmy wdzięczne za każdy ślad pozostawiony #wkuchni. Chętnie czytamy komentarze i cieszymy się z każdej nawiązanej rozmowy. Dołączajcie, dyskutujcie, dzielcie się własnymi spostrzeżeniami, a my na pewno zawitamy ze swoimi do Was! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...