wtorek, 29 września 2015

Niedziela do włosów: kuchennie i naturalnie :)

Witam,

zapraszam na drugą z kolei Niedzielę dla włosów zrobioną "z tego co akurat wpadnie w ręce w kuchni".

Ostatnio włosowych inspiracji szukam właśnie w kuchni. Moja siostra zapytała ostatnio złośliwie, czy zrobię też odżywkę z keczupu. Dobry pomysł, pewnie w najbliższym czasie przetestuję;) Cały ten tydzień należał do domowych maseczek, zaczynając od niedzieli z koncentratem pomidorowym ( klik ) poprzez zastrzyk protein w postaci żółtka, a kończąc na mące ze śmietaną;)

Wszystko zaczęło się od nałożenia na włosy limonkowego olejku Alterry (klik). Już długi czas stał sobie w szafce i czekał aż w końcu go użyję. A że w tę niedzielę miałam ochotę na coś nowego to padło na ten olejek. Pachnie obłędnie, świeżo, intensywnie i cytrusowo. I właściwie po jednym użyciu tylko za zapach mogę go pochwalić. W każdym razie żadnej krzywdy włosom nie zrobił.




















Trzymałam olejek na głowie około dwóch godzin zastanawiając się co nałożę po myciu. Ostatnio namiętnie tuninguję bananowego Kallosa, więc wiedziałam już co będzie bazą. Po resztę składników poszłam do kuchni. Padło na widoczne składniki.



Do maski użyłam:


  • łyżeczki mąki ziemniaczanej
  • łyżeczki śmietany
  • łyżeczki Kallosa
  • pół łyżeczki oliwy
  • pół łyżeczki miodu









W kuchni natknęłam się na tatę, który uważnie patrzył co tak mieszam w tej miseczce. Chyba nigdy nie przyzwyczai się do moich włosowych szaleństw. Zapytał co znowu będę sobie nakładać. Jednak widząc składniki zwątpił i padło pytanie czy to na włosy czy do jedzenia( nie wiem co dziwniejsze;)). Powiedziałam tylko "zgadnij", uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki.

A tam niezmiennie od miesięcy gości duet: Kallos do mycia włosów i mydełko miodowe do skóry głowy. Tak było i tym razem. Po myciu i odciśnięciu nadmiaru wody w ręcznik przystąpiłam do nakładania mojego mazidła. Chciałam przy okazji zużyć resztę saszetki z kuracją samo-rozgrzewającą Mariona klik (ja miałam wersję z oliwą i olejem makadamia). Wylałam ostatnie kilka kropel na dłonie, roztarłam i czując przyjemne ciepło nałożyłam na skórę głowy i trochę na włosy na długości. Na to śmietanowa maseczka, czepek i ręcznik. Przyznam szczerze, że miałam obawy czy taka mieszanka nie obciąży moich włosów. Pomyślałam, że nawet na moje suche jak siano włosy to może być za wiele. Nic podobnego! Okazuje się, że wchłaniają dosłownie wszystko co na nie nałożę. Maseczkę zmyłam po upływie prawie godziny. Kiedy włosy były jeszcze wilgotne, nałożyłam na końcówki olejek z Isany, a całość zaczęłam ugniatać przez chwilę z użyciem Joanny z miodem i cytryną. I na tym poprzestałam. Pozwoliłam włosom wyschnąć do końca. Już wieczorem byłam z nich zadowolona. Czas na zdjęcia, zrobione po południu następnego dnia. 




         

                                                                 







A teraz wrażenia. Z wyglądu włosów byłam naprawdę zadowolona. Mąka ziemniaczana zrobiła swoje. Są wygładzone, odpowiednio dociążone, mięsiste i miękkie w dotyku. Pozostałe użyte produkty też pewnie miały w tym swój udział. Co więcej, włosy nie były spuszone,a to u mnie rzadkość. Maska rozprostowała moje loki i fale, powywijały się jedynie końcówki. W takiej wersji włosy podobają mi się nawet bardziej.  Jeszcze nie raz powtórzę taką Niedzielę dla włosów:)

Pozdrawiam ciepło,

Shirley




9 komentarzy:

  1. Bardzo fajna fryzurka, krótka a kobieca;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie:) chociaż po roku noszenia się w takiej fryzurze przyszła mi ochota na zapuszczenie włosów ;)

      Usuń
  2. Trzymasz Kallos Banana w kuchni?;)
    (taki żart).
    Bardzo ładny efekt uzyskałaś:) końcówki są trochę za lekkie chyba, ale jeszcze nie jest to puch i podoba mi się też kolor Twoich włosów w naturalnym świetle - wygląda tak jesiennie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jest to, że czasami rzeczywiście ten Kallos stoi w kuchni;)
      Dziękuję:) Cały czas staram się znaleźć coś co te włosy ładnie dociąży, końcówki rzeczywiście lekkie. Dostosowałam się tym kolorem do pory roku:)

      Usuń
    2. No i bardzo ładnie:)

      Usuń
  3. Ostatnio mnie ciągnie do eksperymentów kuchenno-urodowych. Planuję niedługo przyrządzić maskę do włosów z jogurtu i tego co jeszcze znajdę w kuchni ^^ Na razie testowałam jogurt w roli maseczki na twarz i sprawdził się bardzo dobrze.

    PS. Powieliło ci komentarz na moim blogu, chciałam je pousuwać i zostawić jeden, na który zresztą napisałam odp. i przez przypadek usunęłam wszystkie D: Żebyś nie pomyślała, że uznałam za spam czy coś, po prostu źle kliknęłam u.u

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bronach, ja osobiście polecam jogurt, u mnie ratuje suche końcówki :)

      Usuń
    2. Jogurtu jeszcze nie używałam, muszę dopisać do listy planowanych eksperymentów ;)
      A z tym komentarzem to tak dziwnie mi wyszło, chciałam sprawdzić czy jest opublikowany, a tu patrzę kilka... w każdym razie na przyszłość będę z tym uważać:)

      Usuń
    3. Czasem tak się zdarza samo z siebie, że komentarz się złośliwie klonuje :D

      Usuń

Jesteśmy wdzięczne za każdy ślad pozostawiony #wkuchni. Chętnie czytamy komentarze i cieszymy się z każdej nawiązanej rozmowy. Dołączajcie, dyskutujcie, dzielcie się własnymi spostrzeżeniami, a my na pewno zawitamy ze swoimi do Was! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...