Cześć!
Wczoraj jedzenie - dzisiaj dla równowagi włosy. Przychodzę do Was z moimi odczuciami po pierwszym użyciu oleju z Lidla, o który pytałam Was na Insta. W pierwotnym opisie producenta nie ma słowa o zastosowaniu oleju na włosy, za to antycellulitowy sposób użycia opisany jest bardzo szczegółowo. Ja zamiast w uda, będę go wcierać we włosy. Choć i tym pierwszym by się przydało.
Jeśli jesteście ciekawi pierwszych wrażeń, zapraszam..
Jeśli jesteście ciekawi pierwszych wrażeń, zapraszam..
Na pierwszy ogień poszedł test nocny. Naolejowałam włosy łącznie ze skórą głowy. Trochę się obawiałam nałożyć nieznany olej na skalp, ponieważ ten w ciągu ostatnich miesięcy zrobił się bardzo wybredny. Raz kozie - a właściwie włosom - śmierć, pomyślałam i wtarłam dokładnie rozgrzany w dłoniach olej w skórę głowy. Zazwyczaj po wtarciu w nią czegokolwiek, wyczesuje więcej włosów niż zwykle ich wypada. Tym razem czegoś takiego nie zauważyłam. Na szczęście! Bo dodatkowa ilość utraconych włosów bardzo by mnie zasmuciła.. albo co ja piszę - rozgniewała.
Jeśli chodzi o konsystencję - jest leista, na pewno nie bardzo gęsta. To ułatwia nakładanie. Olejek podczas wprasowywania we włosy na pewno nie był tępy jeśli wiecie o co mi chodzi. Nakładałam go z przyjemnością. Przyjazny jest również jego zapach - ziołowy i lekko apteczny. To aromat, który unosi się w powietrzu po wejściu do zielarni.
Co do estetyki wykonania - tutaj duży plus. Wygodna szklana, przeźroczysta buteleczka z plastikową zakrętką, z dobrej jakości białego plastiku. Po przekręceniu pompka się blokuje uniemożliwiając przy tym przypadkowe wydobycie się produktu z opakowania. Zielono - biała kolorystyka opakowania i etykietki nadaje wrażenie świeżości. Zapomniałam dodać, że olej jest koloru żółtego i dzięki temu, że butelka nie jest obklejona "po same uszy" możemy kontrolować ile go zużyłyśmy.
Co do estetyki wykonania - tutaj duży plus. Wygodna szklana, przeźroczysta buteleczka z plastikową zakrętką, z dobrej jakości białego plastiku. Po przekręceniu pompka się blokuje uniemożliwiając przy tym przypadkowe wydobycie się produktu z opakowania. Zielono - biała kolorystyka opakowania i etykietki nadaje wrażenie świeżości. Zapomniałam dodać, że olej jest koloru żółtego i dzięki temu, że butelka nie jest obklejona "po same uszy" możemy kontrolować ile go zużyłyśmy.
Skład:
- Heliantus Annus Seed Oil - olej z nasion słonecznika
- Prunus Armeniaca Kernel Oil - olej z pestek moreli
- Orbignya Oleifera Seed Oil - olej z babassu
- Persea Gratissima Oil - olej z awokado
- Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów
- Glycine Soja Oil - olej sojowy
- Parfum - zapach
- Betula Alba Leaf Extract - ekstrakt z liści brzozy
- Rosmarinus Officinalis Leaf Extract - ekstrakt z liści rozmarynu
- Calendula Officinalis Flower Extract - ekstrakt z kwiatów nagietka
- Ubiquinone - koenzym Q10
- Tocopherol - witamina E
- Benzyl Alcohol - alkohol benzylowy - imituje zapach jaśminu
- Citral - imituje zapach cytryny
- Limonene - imituje zapach skórki cytrynowej
- Linalool - imituje zapach konwalii
Wracając do najważniejszego, czyli działania..
Zaolejowane włosy zwinęłam w koczka ślimaczka, złapałam dużą szczypanką i w takiej formie zostawiłam je do rana.
Rano zmoczyłam, nałożyłam na dwie minuty maskę Kallos Omega i wmasowałam ją we włosy. Bez problemu zemulgowała olej. Włosy umyłam szamponem Love2MIX z chilli i pomarańczą i nie nakładałam niczego więcej. Żadnego serum na końce. Chciałam zobaczyć jak poradził sobie olej solo.
Włosy schły blisko trzy godziny. Po tym czasie rozczesałam je Tangle Teezerem i byłam miło zaskoczona. Szczególnie ze stanu skóry głowy - żadnego swędzenia, żadnego drapania, a tym bardziej niedomycia. Odrosty błyszczały i były lekko odbite od nasady. Długość i farbowańce również nie pozostały w tyle - włosy były bardzo miękkie i odpowiednio dociążone, choć od razu po wyschnięciu na końcach pojawił się puch. Wczorajsza pogoda i szaruga za oknem, nie chciały współpracować i zdjęcia nie do końca oddaj efekt, z którego naprawdę byłam zadowolona.
Oceńcie sami:
Moim zdaniem to całkiem fajny kosmetyk, za jeszcze lepszą cenę.
Za 100 ml zapłaciłam w Lidlu 7, 50! Dzisiaj sprawdziłam - był w promocji, przeceniony z 9.99 zł. W tej cenie również bym go kupiła.
Za 100 ml zapłaciłam w Lidlu 7, 50! Dzisiaj sprawdziłam - był w promocji, przeceniony z 9.99 zł. W tej cenie również bym go kupiła.
Wiem, że to dopiero pierwsze użycie, ale chciałam podzielić się z Wami efektami, zwłaszcza, że nie wiem, czy olej jest w regularnej ofercie Lidla, czy tylko "okazjonalnie". W każdym razie, ja będę testować go dalej, tuningować nim maski i olejować skalp. Kolejnymi spostrzeżeniami z pewnością się z Wami podzielę.
Widziałyście go w Lidlach, a może już przetestowałyście? Dajcie znać jak efekty i wrażenia!
Pozdrawiam serdecznie,
Ania
Wow, świetny efekt! Muszę go wypróbować, jak tylko pojawię się w Polsce to lecę do Lidla :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Polecam, polecam :D
UsuńNiesamowicie się prezentują <3
OdpowiedzUsuńNiewiarygodne, że są bez odżywki po myciu :)
Dziękuję :* To samo pomyślałam, trochę się obawiałam, że sam Kallos do zemulgowania nie da rady, ale jak widać olej się sprawdził :D
UsuńMa fajny skład(te wszystkie oleje) :)
OdpowiedzUsuńTwoje wlosy wyglądają prześlicznie!
Mogę tylko cały czas do nich wzdychać :D
Właśnie dlatego wrzuciłam go do koszyka :D
UsuńBez przesady, ja ostatnio nie mogę wyjść z zachwytu nad Twoimi lokami :D
Ślicznie wyglądają :-) Jak skończy mi się olej kokosowy z chęcią po niego sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Szkoda, że u mnie kokos się nie sprawdza ;(
Usuńmasz prześliczne włosy, olejku nie widziałam, ale jesli znajdę na pewno kupię ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) naprawdę warto :)
UsuńEfekt wow :) niedługo będę testować. Dziś zakupiłam buteleczkę <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Super, daj znać jak efekty! :)
Usuńbardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuń