Uprzedzam, nie chodzi o procesor. A przynajmnie nie tym razem. Pewnie zastanawiacie się dlaczego zamiast zdjęcia zapowiadającego nowy wpis widzicie na swoich monitorach coś przypominającego pomarańczowego smartphona, zupełnie nie pasującego kolorystycznie do grafiki bloga?
Już tłumaczę :)
Jak na pewno zauważyliście zdjęcia na blogu nie są pierwszej jakości, ani nawet drugiej. Nie jestem fotografem, nie mam talentu do robienia zdjęć, a co najważniejsze, w Krakowie nawet nie mam aparatu. Kiedy jestem w domu, pstrykam zdjęcia cyfrówką, ale to i tak pozostawia wiele to życzenia.
Wszystko co mnie otacza fotografuję moją pomarańczową Lumią (tak wiem, telefon na grafice bardziej przypomina iPhona;)) Stąd pomysł na serię. Krótkie posty i kilka zdjęć.
Chodzi mi przede wszystkim o to, żeby zdjęcia, które nie pojawiają się na blogu i zalegają bez ładu i składu w Lumiowej pamięci, miały swoje 3 minuty. Często są to ujęcia włosów zrobione po użyciu jakiegoś kosmetyku, którego nie wypróbowałam na tyle, żeby napisać o nim recenzję. Ale są to też zdjęcia różnych smakołyków i dziwnych produktów, które na przykład zobaczę w sklepie.
Seria to taki blogowy Instagram, tylko, że z dłuższym wpisem, bez hasztagów i nie pstrykany "na już". Będę wdzięczna, jęśli napiszecie w komentarzach, co myślicie o tym pomyśle. A póki co zapraszam Was, na nowy wpis - taką wersję Beta.
Moje włosy po: odbudowującej odżywce L'Oreal Elseve Cement - Ceramid
Pobyt w domu i brak zabranych ze sobą kosmetyków oznacza jedno. Używanie tego, co stoi na łazienkowej półce. Nierzadko piętrzą się tam przepięknie opakowane bomby silikonowe. Co prawda ich łagodniejsze siostry, o prostszych składach też się pojawiają, ale zdecydowanie rzadziej. Sytuacja nie wygląda jednak tak źle, bo czy Nivea, czy L'Oreal, to jakiś Kallos w pobliżu wanny zawsze się znajdzie. Tak jak odżywka Ultra Doux AiK, o której ostatnio pisała blondelook74.
I tym razem oba kosmetyki miałam w zasięgu dłoni. Żadnego nie użyłam. Ostatecznie zdecydowałam się na drogeryjną odżywkę Elseve. Tak dawno nie używałam nic z tej firmy, że postanowiłam w końcu to zmienić. Zanim nałożyłam porcję na włosy rzuciłam okiem na skład - bardzo długi i skomplikowany. Spodziewałam się, że szczęka mi raczej nie opadnie z wrażenia, ale koniec końcem mazidło, o niespływającej konsystencji i mlecznym kolorze wylądowało na długości od ucha w dół.
Przy spłukiwaniu włosy były niesamowicie miękkie i jedwabiste, ale ani trochę tępe. To ostatnie jest normalnym zjawiskiem po tym, jak użyje czegoś o bardzo rozbudowanym składzie. Często takie kosmetyki oblepiają mi włosy i nie tylko podczas spłukiwania czuję, że coś jest nie tak, ale również po wysuszeniu. Tym razem było inaczej z czego byłam bardzo zadowolona, bo akurat tego dnia chciałam, żeby włosy wyglądały po prostu ładnie.
Kiedy obciekły, wysuszyłam je zimnym nawiewem suszarki. Uzyskałam efekt jak po prostownicy. Proste i bardzo wygładzone. Nawet mama pytała co zrobiłam i czy prostowałam, że tak wyglądają (choć końce wołają o pomstę do nieba). Mimo, że na zdjęciach są trochę spuszone, jak zwykle po suszarce, to z czasem doszły do siebie i były tak śliskie, że próby zrobienia małego koczka na czubku głowy kończyły się fiaskiem. Pod koniec dnia farbowańce trochę się potargały i postrączkowały, ale nie ma się co dziwić, jeśli cały dzień nosiłam je rozpuszczone, a to przecież dla mnie rzadkość.
Czy po jednokrotnym użyciu mogę powiedzieć coś więcej?
Z pewnością nie użyłam tej odżywki ostatni raz. Sięgnę po nią wtedy, kiedy zamarzy mi się tafla. Nie polecam stosować jej na co dzień, bo może obciążać włosy. Podejrzewam też, że regularne stosowanie Elseve w celu odbudowania włosów nie do końca by się sprawdziło, choć to już kwestia przetestowania.
Z pewnością nie użyłam tej odżywki ostatni raz. Sięgnę po nią wtedy, kiedy zamarzy mi się tafla. Nie polecam stosować jej na co dzień, bo może obciążać włosy. Podejrzewam też, że regularne stosowanie Elseve w celu odbudowania włosów nie do końca by się sprawdziło, choć to już kwestia przetestowania.
Jestem ciekawa, czy w Waszej pielęgnacji pojawiła się kiedyś ta odżywka, albo inne z serii Elseve i jakie macie o nich zdanie. Warto, czy niekoniecznie?
Pozdrawiam Was serdecznie,
Ania
Ale masz długie włosy.. i piękne!!!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na post, sama ostatnio robię telefonem bo mój aprat padł ;/
Dziękuuję pięknie i ciesze się, że pomysł się spodobał :) Eh.. ta elektronika :/
UsuńBardzo fajny pomysł. Osobiście robię zdjęcia Lumią, ale są one kiepskie - wszystko przez mój brak jakiejkolwiek umiejętności fotografowania :(
OdpowiedzUsuńOdżywki nie znam :)
Dziękuję :) Mam wrażenie, że moja Lumia robi ładne zdjęcia tylko na zewnątrz - wiadomo inne światło i w ogóle, a w środku już nie jest tak kolorowo, czasem rozpikselizuje mi całe zdjęcie :O
UsuńPowiem tylko tyle. WOW!!!
OdpowiedzUsuńJa też bym chciała takie włosy:D
Ja zareagowałam WOWem na Twój komentarz, bardzo mi miło :)
UsuńAleż masz :) Kolor, gęstość, walczysz o kondycję włosów, jeszcze tylko trochę długości i będą jak ta lala :D
Twoje włosy są niesamowicie jedwabiste :)
OdpowiedzUsuńDziękuuuję, choć lubią płatać figle :D
UsuńTeż jestem fanką lumii! Miałam ją bardzo długi czas i lubiłam baaaardzo:) Teraz przysposabiam sobie Motorolę z androidem i... Działa bardzo dobrze, ale tęskno mi czasem za nokią...
OdpowiedzUsuńA włoski masz prześliczne! - I muszę to przyznać, mimo iż nie przepadam za blondami. Twoje wyglądają na takie gładkie i mięciutkie<3
Bardzo miło to słyszeć z Twoich ust, zwłaszcza, że wiem, że z blondami u Ciebie nie bardzo :D Miękkie są jak im się zachce, oby jak najczęsciej miały takie humory :D
UsuńJa właśnie teraz, po niecałym roku z lumią, nie zamieniłabym jej na androida, a jakby nie patrzeć moje dwa poprzednie telefony były na tym systemie ;) Póki co (odpukać) działa najpłynniej ze wszystkich moich telefonów :D