wtorek, 23 lutego 2016

reAnimacji ciąg dalszy


Sesja, w tym roku przez duże i okazuje się długie S, zakończyła się wczoraj. A to oznacza tylko jedno, powrót do normalnego rozkładu dnia. Takiego gdzie nie gotuję obiadu o 20 i nie chodzę spać o 13 po powrocie z egzaminu. I przede wszystkim koniec ze spartańskim kakao Ani, które zresztą okazało się bardzo pomocne. Myślę jednak, że z takimi "przyjemnościami" nie można przesadzać.

Jedna reanimacja pisarska już była, czas na kolejną. Witam Was ponownie po długiej przerwie!

                                           

Mniej więcej pod takim hasłem upłynęły ostatnie dni. W końcu czym najlepiej zmotywować się do nauki jak nie właśnie jedzeniem, ewentualnie oglądaniem seriali. A wszystko zaczęło się w kuchni którą powinnam zacząć nazywać moim atelier. Na początek zapraszam na ciasto marchewkowe. 



Potrzebne składniki:

  • 1,5 kubka mąki
  • 1/3 kubka cukru
  • 1/2 kubka mleka
  • 1/3 kubka oleju
  • łyżeczka cynamonu
  • łyżeczka sody
  • 3 starte marchewki, takie średniej wielkości
  • ewentualnie inne przyprawy, imbir, gałka muszkatałowa, kardamon, jeśli takowe posiadacie, u mnie skończyło się na cynamonie i szczypcie słodkiej papryki 
Suche składniki łączymy w misce z mokrymi, na koniec dodając startą marchewkę. Ciasto przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i wkładam do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieczemy około 40 minut. Gotowe! 

Uwagi:
  • nie zapomniałam o jajkach, po prostu nie są tu potrzebne
  • porcja ciasta z przepisu wystarcza na małą tortownicę, do większej blachy polecam przygotować podwójną porcję
Ciasto okazało się tak dobre, że zniknęło w ciągu jednego wieczoru. Następnego dnia powstała inna, tym razem buraczana wersja. A kolejnego jeszcze jedna wersja, z burakiem i kakao, która smakowała dosłownie jak murzynek. 

pierwsza wersja z burakiem

W planach mam wypróbowanie kolejnych wersji tego ciasta. Macie jakieś ciekawe pomysły na dodatki zastępujące marchewkę? 

Z udokumentowanych osiągnięć przedstawiam jeszcze zapiekankę z kaszą jaglaną i białym serem. Nad tym muszę jeszcze popracować. Podejrzewam, że wersja na słodko byłaby smaczniejsza, ale ja musiałam zrobić inaczej niż w przepisie...




A poza tym, jak to w kuchni, były długie rozmowy przy różnych napojach, zaczynając od zielonej herbaty, a kończąc na domowym winie, które czeka na kolejnych gości (taka mała sugestia dla Ani). Było opatulnie się kocami i oglądanie filmów, robienie maseczek, dzisiaj nawet malowanie paznokci (tak to jest jak w mieszkaniu są same dziewczyny). W kuchni najlepiej i już! 

A o włosach będzie następnym razem. Kuchenne klimaty są mi ostatnio znacznie bliższe niż kosmetyczne. Wracam do nadrabiania wszelkich poza uczelnianymi zaległości. Tym bardziej, że jutro zaczynam nowy semestr i znowu będę cierpieć na brak czasu. 

Pozdrawiam ciepło,

Shirley 

1 komentarz:

Jesteśmy wdzięczne za każdy ślad pozostawiony #wkuchni. Chętnie czytamy komentarze i cieszymy się z każdej nawiązanej rozmowy. Dołączajcie, dyskutujcie, dzielcie się własnymi spostrzeżeniami, a my na pewno zawitamy ze swoimi do Was! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...