Pogoda w ubiegłym tygodniu nie była łaskawa dla włosów, zwłaszcza takich jak moje- skłonnych do puszenia, skręcania, wywijania się w różne dziwne kształty. Padało niemal codziennie, a włosy zdecydowanie nie wyglądały dobrze. Mimo wszystko... za bardzo się tym nie przejmowałam:) Ostatnio, rozczesując włosy, stojąc już w kurtce, w biegu, z kluczem w drugiej ręce pomyślałam"Włosomaniaczka- to brzmi dumnie". I to zdanie nie chciało się ode mnie odczepić dość długo. Na tyle długo, że je zapisałam i uświadomiłam sobie jak wiele dało mi dołączenie do tej kobiecej( głównie, co by kogoś nie urazić;))) i stale powiększającej się społeczności. Włosy nie zawsze wyglądają dobrze, to nic, mają do tego prawo. Najważniejsze, że nauczyłam się je kochać i wydobywać z nich to co najlepsze. Po części powtórzę to co napisała Ania, no ale...;)
Każde odwiedziny, komentarz czy nowy obserwator sprawia mi dużo radości, każdy taki gest mnie cieszy. Uwielbiam przeglądać Wasze Niedziele dla włosów, co zwykle robię "w ratach" przez cały tydzień. Zawsze znajduję coś inspirującego.
Po prostu, szczerze Wam za wszystko dziękuję:)
Tytułowe zamarznięte żółtko brzmi co najmniej dziwnie, ale tak było. Moje zdziwienie było ogromne, kiedy chciałam rozbić jajko, a tam- niespodzianka. Nie da się. Coś niedobrego dzieje się z naszą lodówką, skoro jajka w niej zamarzają. Nadal próbujemy to z dziewczynami jakoś opanować, bo nikt nie chce jeść na śniadanie zmrożonych jogurtów czy pomidorów.
Miałam przynajmniej okazję potrzymać zamarznięte żółtko:D
taka sobie kuleczka;) |
- około łyżki gotowej już maski z żółtka i Lovei
- około 1/3 banana
- 2 łyżeczek mleka
- łyżeczki olejku Babydream
- łyżeczki oliwy
- łyżeczki balsamu Green Pharmacy z olejkiem arganowym
Taka maska wylądowała na suchych włosach. Trzymałam ją pod czepkiem i ręcznikiem około dwóch godzin. Tym razem postawiłam na mocniejsze oczyszczenie i do mycia użyłam Barwy, pianą przejechałam nawet po włosach na długości. Umyłam dwukrotnie, bo czułam że włosy takiego oczyszczenia potrzebowały.
Po myciu jeszcze Lovea Nature, której testowania podjęłam się w tym miesiącu. Trzymałam pod czepkiem i ręcznikiem prawie godzinę. A przy zmywaniu wiedziałam już, że będzie dobrze. I było:)
Standardowy zestaw po myciu: olejek Isana i Joanna Miód i cytryna, powtarzam to chyba w każdej Ndw;)
A po wyschnięciu włosy były przede wszystkim niesamowicie wygładzone i przyjemnie się ułożyły. Nie zawdzięczam tego bynajmniej Lovei- zdążyłam już ją trochę poznać i wiem, że solo cudów nie zdziała. Więcej o tej masce napiszę w planowanej recenzji.
Włosy były minimalnie obciążone, ale przymknęłam na to oko ze względu na mega wygładzenie.
Zdjęcie z tego samego dnia
Drugie zdjęcie zrobione już następnego dnia, w świetle dziennym.
Zaczynam polubiać takie układanie końcówek, na które najmniejszego wpływu nie mam;)
A teraz pytanie do Was, banan to humektant czy proteiny? Tak... nałożyła na włosy i nie wie ;)
Przypuszczam ,że proteiny. Właśnie one zwykle wygładzają mi włosy. Ale wolę się upewnić.
Tak zupełnie na marginesie, ostatnio kupiłam krem do rąk z Alterry. Pachnie i ma identyczną konsystencję jak maska do włosów z tej serii. Już przymierzam się do nałożenia go na włosy, o czym na pewno napiszę:)
Trzymajcie się cieplutko,
Wasze włosy też,
Shirley
Ja właśnie planowałam w Niedzielę pokombinować z bananem, ale lenistwo wzięło górę ^^'
OdpowiedzUsuńZ tym bananem wbrew pozorom aż tak dużo pracy nie ma, ale czasami też ciężko mi się zmusić do nałożenia czegokolwiek przed myciem ;)
UsuńJa się boję banana, bo często czytałam, że gość się nie chce z włosów wypłukać. A nie chciałabym powtórki z rozrywki. Kiedy sobie przypomnę jak wyczesywałam rozdrobnione siemię z włosów, to dreszcz mnie przechodzi :D
UsuńAle po tym jak napisałaś, że ładnie się rozciapał to może kiedyś spróbuję :)
Sama się zdziwiłam, że maska była taka gładka. To chyba zasługa banana, który osiągnął "pełną dojrzałość". Lovea też swoje zrobiła, bo ma super konsystencję:D
UsuńŚliczne włosy i kolor jaki ognisty :) banan to proteiny głównie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńNareszcie mam pewność co do banana, a to oznacza że na ten tydzień dość proteinek;)
Uwielbiam Wasz wpisy:) Mi też się wydaje, że banan to proteinka. Włosy ślicznie błyszczą i mają super kolor. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńBanan zostaje zaliczony do grupy kuchennych proteinek:D
Włosy są już prawie trzy tygodnie po hennie, a kolor się trzyma. Jestem mile zaskoczona, ale pewnie i tak w najbliższym czasie sięgnę po hennę, bo po prostu ją uwielbiam ;)
Banan zawiera dużą zawartość białka więc uznajemy go za protein. Buziaczki
UsuńWidać jakie są gładkie :) Super!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) ostatnio akurat rzadko im się to zdarza .
UsuńMoje włosy lubią odżywkę jajko z miodem :) ale z chęcią wypróbuję twoj przepis :)
OdpowiedzUsuńOstatnio po raz pierwszy coś takiego robiłam, ale polecam serdecznie :)
Usuńaaale wygładzone :) super sprawa :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio dodaję do masek d-pantenol i zawsze mam po tym niesamowicie wygładzone włosy. też polecam.
Na pewno spróbuję:) wszelkie wygładzacze są na moich włosach mile widziane;)
Usuń