Witajcie serdecznie!
Wyjątkowo przychodzę dzisiaj do Was z przepisem, ale nie na żadne domowe mazidło do włosów, a ciasteczka. Akcja pieczenia tych słodkości ruszyła u mnie tydzień temu. Miałam odwiedzić moją przyjaciółkę i pomyślałam, że to tak miło przyjść z czymś własnym, zrobionym prosto z serca. Padło na kruche ciasteczka. Przepis znaleziony w internecie okazał się strzałem w dziesiątkę.
Przedstawiam Wam więc przepis i od razu radzę zrobić podwójną porcję ciasta. Ja żałuję, że nie zrobiłam potrójnej;)
Przepis znalazłam celowo bez jajek, bo moja przyjaciółka ich nie je.
- 1 i 3/4 szkl. mąki pszennej
- 125 g margaryny lub masła ( ja użyłam masła)
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 1/2 szkl. śmietany 18% lub 12%
- 2 łyżki cukru pudru
- dowolny dżem, cukier puder do posypania, cynamon
Przechodzimy więc do zagniatania. Mąkę przesiewamy na stolnicę, siekamy z masłem. Dodajemy pozostałe suche składniki oraz śmietanę i zagniatamy. Pamiętam, że musiałam dodać jeszcze odrobinę więcej śmietany, żeby ciasto dobrze się połączyło. Trzeba po prostu wyczuć, czy brakuje mąki czy śmietany. Naszą własnoręcznie zagniecioną kulę ciasta wrzucamy do foliowej torebki i zostawiamy w lodówce na pół godziny. Po tym czasie przystępujemy do najlepszego- wycinanie ciasteczek;) W końcu miałam szansę wykorzystać moje foremki.
Do wycinania z powodzeniem sprawdzi się też szklanka;)
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni i przygotowujemy sobie blaszki do pieczenia. Najlepiej wyłożyć je papierem do pieczenia, bo niektóre dżemy bywają złośliwe ( przynajmniej moje) i lubią się rozpuszczać i brudzić blachę. Wierzcie mi, czyszczenie blachy z takiego rozpuszczonego i upieczonego dżemu nie jest przyjemne.
Wycięte ciasteczka układamy na blaszce i nakładamy na nie dżem. Cynamonowi maniacy, tacy jak ja, mogą je dodatkowo posypać cynamonem:D Ciasteczka pieczemy 10-15 minut do zrumienienia.
Potem tylko z dumą patrzymy na nasze piękne ciasteczka;)
Efekty pracy to uwieczniona na powyższych zdjęciach masa ciasteczek oraz uśmiech na twarzach częstowanych:) Słodkości te okazały się na tyle dobre, że robiłam je dwukrotnie. Za pierwszym razem zrobiłam też suche, ale jednak wersja z dżemem wygrywa. Robiłam z truskawkowym, jagodowym i powidłami śliwkowymi. Najlepsze okazały się z dżemem truskawkowym. Ciastka zapakowałam sobie w sobotę do koleżanki, zostawiając część domownikom.
W niedzielę rano po ciastkach nie było już prawie śladu. Mój brat zastał jedynie dwa suche ciasteczka i ze smutkiem w głosie zapytał "a nie ma juz tych z dżemem?''. Wiecie, to było takie miłe:) Okazało się później, że to mój tata w nocy wyjadł te ciastka, bo tak mu smakowały z mlekiem;) Tak więc akcja pieczenia ruszyła następnego dnia na nowo.
Aż sobie zrobiłam ochotę na coś słodkiego. Na szczęście mam pod ręką pierniki, tylko że takie kupione. Szkoda, że nie posiadam w Krakowie piekarnika, nie ma to jednak jak domowe słodkości.
Mam nadzieję, że skusicie się na takie ciasteczka :)
Pozdrawiam ciepło,
Shirley